Nie powiem przez ostatni tydzień miałem nie małą nerwówkę, ze swoją zamówioną na początku kwietnia paczuszką, która została zatrzymana do kontroli przez miłych panów/panie z urzędu celnego. Szczególnie, że wszystkich formalności musiałem dokonać na odległość, a nie jest to ciekawe doświadczenie. O czym już nie jednokrotnie tutaj na tym blogu wspominałem. .jpg)
Jednak ku mojemu zaskoczeniu - nie spodziewałem się, że tak szybko - oczekiwana paczka dotarła do mnie dzisiaj. Niestety z małą niespodzianką od urzędników - tak tak, dowalili mi cło, a przy tym bardziej kosztowny podatek. Z drżącą ręką musiałem sięgnąć po portfel i wyzbyć się z niego około 82 zł, których pozbyłem się z ciężkim sercem. Opłata ta tym bardziej boli z powodu, że to już mój czwarty raz, gdy przyszło mi coś takiego płacić, a co gorsza czwarty raz pod rząd. Jakiś ten rok pod tym względem feralny, bo coraz bardziej wydaje mi się, że celnicy widocznie za bardzo mnie polubili. .jpg)
Po dokonaniu formalności odebrałem paczkę, i pozwoliłem mamie ją otworzyć. Chciała w końcu zobaczyć o co się tak biłem z urzędem, przez ostatni tydzień. A miałem o co, bowiem oprócz wałkowanej już wcześniej Soniko, doszła w paczce do mnie jeszcze jedna figurka Nendoroid Yoko (Gurren Lagann), jak i ostatni artbook pana Shunya Yamashita, czyli Wild Flower. Artysty, na którego punkcie ostatnio szaleje.
Więc z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że za niedługo przyjrzę się bliżej obydwu figurkom, jak i może samemu artbook'owi.










1 komentarz:
Gratz!
I po co sie bylo tak denerwowac? ;P
A jak tam nocki Ci ida? XD
Prześlij komentarz